Witajcie. Zabiorę was dzisiaj na krótką wycieczkę po Kaszubach. Kaszuby to miejsce niezwykłe i zróżnicowane, a jednocześnie miejscami prawie bezludne. Ogromna ilość jezior, pagórków i lasów czynią je wymarzonym miejscem do motocyklowania, niemal o każdej porze roku.
Pod koniec sierpnia wybrałem się na wycieczkę po okolicy, której założeniem było aby jechać bez celu, ot po prostu przed siebie, bez kontrolowania w nawigacji, gdzie się znajduję. Celem było odkrywanie nowych miejsc.
Ruszyłem z domu z Sulęczyna przez lasy w kierunku Węsior, a dalej już asfaltem do Borucina. Nic ciekawego po drodze nie napotkałem, natomiast w Borucinie skręciłem w lewo, na północ w kierunku Kamienicy Szlacheckiej i Sierakowic. W tamtych stronach rzadko bywam, zatem istniała szansa, że trafię w nieznane mi i ciekawe miejsca. Przejechałem, miejscami szeroką i niemal prostą drogą, kilkanaście kilometrów i skręciłem przed Sierakowicami w prawo w kierunku Mojusza, a tam dalej w lewo, na północ w kierunku Mirachowa. W Mirachowie już byłem, nawet całkiem niedawno z dzieciakami, w Parku Gigantów, ale tym razem nie szukałem atrakcji dla dzieci tylko turystyczno-krajoznawczych.
Od Mojusza w kierunku Mirachowa miejscami jest jak w górach. Drogi są kręte, doliny głębokie, wzgórza wysokie, a widoki wspaniałe. Na jednej z górek, udało mi się rozpędzić Vańka do niebagatelnych 101 km/h. Samo Mirachowo ma bogatą historię, natomiast dziś z jego wspaniałości pozostał tylko dworek i kapliczka, w podziemiach której, rzekomo niegdyś mieścił się areszt. Swoje znaczenie Mirachowo straciło na rzecz Kartuz w 1818 roku, kiedy to władze pruskie przeniosły tam siedzibę starostwa. Do dziś z miasteczka pozostała tylko niewielka wioska.
Byłem już trochę zziębnięty, bo pogoda była typowo jesienna, jak zresztą przez prawie cały sierpień, więc postanowiłem, kierując się wg tablicy informacyjnej przy dworku, zobaczyć takie atrakcje jak Diabelski Kamień, Groty Mirachowskie, jezioro Lubygość (Lubogoszcz) i Szczelinę Lechicką. W tym celu za Nową Hutą wjechałem w las i trafiłem nad jezioro Kamienne, przy którym stoi Diabelski Kamień. Samo jeziorko jest niezwykle urokliwe, zwane przez miejscowych Świtezią Mirachowską, o niemal czarnej wodzie i osnute legendą o diabłach i zaczarowanym psie, który czyha na wędrowców i wabi ich na pobliskie, śródleśne bagna i torfowiska. Diabelski Kamień jest ponoć największym głazem narzutowym na Kaszubach o wysokości podobno 5 m, choć jednak spora jego część musi być pod poziomem ziemi, bo widać na zdjęciu, że jest maksymalnie metr wyższy ode mnie, a ja nie mam 4 m wzrostu 😉 . Gdybym miał, wyglądałbym na Vańku jak na dziecięcym rowerku 😀
Dalej udałem się leśną drogą, częściowo przejezdną raczej tylko dla Vańków 😉 , w kierunku atrakcji turystycznej o równie atrakcyjnej nazwie – Groty Mirachowskie. Droga ta, która po jakimś czasie połączyła się z szerokim, szutrowym duktem, wiodła wzdłuż jeziora Kamiennego, przez przepiękny bukowy las, którego zielone listki miały kolor soczystej zieleni, charakterystyczny bardziej dla maja i czerwca niż dla sierpnia. Przed jeziorem Lubygość, zwanym także Lubogoszcz, droga zaczęła stromo opadać w dół i wić się serpentyną. Poczułem się jak w górach.
Zaparkowałem motocykl i po krótkim spacerku, wzdłuż brzegu bardzo urokliwego jeziora, dotarłem do grot. Groty Mirachowskie są dość specyficznym zjawiskiem, jak na tę część kraju, natomiast grotami raczej bym ich nie nazwał 😉 . Więcej można o nich poczytać np. tu: http://www.sktj.pl/epimenides/pomor/mirachow_p.html
Kierując się dalej, tą samą drogą, którą doszedłem do tych specyficznych form geomorfologicznych, można dotrzeć do zrekonstruowanego bunkra Gryfa Pomorskiego z II Wojny Światowej i do punktu widokowego Szczelina Lechicka. Niestety nie byłem do końca pewien, czy tą drogą, mimo że szeroką i utwardzoną, można poruszać się na motocyklu, więc zrezygnowałem z odwiedzenia wspomnianych miejsc i ruszyłem dalej w kierunku leśniczówki Mirachowo. Myślę, że wrócę innym razem w to miejsce i zaliczę wszystkie atrakcje 🙂 .
Od leśniczówki ruszyłem w prawo asfaltem w kierunku Kamienicy Królewskiej. Przyznam, że droga którą jechałem, jest jedną z ciekawszych na Kaszubach dla motocyklistów. Delikatne łuki, wzniesienia i doliny, a wszystko to kilkanaście kilometrów, cały czas przez las.
Z Kamienicy Królewskiej pognałem przez pola i lasy, mijając po drodze Gowidlino, do Sulęczyna. Tak zakończyłem tę, niezwykle ciekawą, 80-kilometrową wycieczkę. Poniżej mapka oraz link do szczegółów trasy.
Dodaj komentarz